Art... It can be anything and everything! When I manage to download the picture, I will let you look at the ginger biscuits made by my niece and her little daughter last Christmas. Somehow, the system is being stubborn right now.
Maybe the Lebanese dish made by my friend and artist for last night's dinner will be quicker to add here... When I have a moment. (Well, I found a moment, but I can't find the relevant picture. Sorry!)
Meanwhile, please look at nature's art captured by my dear Polish friend Ania. Do look at her 20th of January blog entry by clicking here.
Here are the ginger biscuits:
Dziękuję za miłe słowa - przetłumaczyłam je sobie z tłumaczem internetowym. Nie wpisuję tu komentarzy, choć zaglądam, ale nie wiem, czy to wypada - pisać nie po angielsku. Ale, niechaj narodowie wżdy postronni znają, że Polacy nie gęsi i swój język mają.
ReplyDeleteAniu, kochana spryciulo, dziękuję za wpis, bardzo się cieszę z Twoich odwiedzin i komentarzy. Ja również z największą przyjemnością zaglądam na Twojego bloga i ochoczo polecam go znajomym. Kapitalnie to sobie wymyśliłaś z Kajem i Królową Śniegu. Choć Kabaret Potem ogromnie lubię od lat, bo spotkałam ich jeszcze podczas studiów, na Przeglądzie Piosenki Studenckiej w Zielonej Górze, to tego ich tekstu nie znałam. Dziękuję.:-)
Delete